Les Milles, miasteczko w Prowansji, a w nim stara cegielnia, zamieniona w czerwcu 1940 roku przez władze francuskie w obóz internowanych. Wśród 2000 internowanych, którzy zbiegli uprzednio do Francji w poszukiwaniu schronienia przed faszyzmem. Komendant obozu, człowiek nieskomplikowany, dążący nade wszystko do skrupulatnego wypełniania powierzonych mu obowiązków, wykonuje polecenia dawno już pozbawionego wszelkich złudzeń Sztabu Generalnego. Ale poczucie obowiązku to również, w jego przynajmniej przypadku, poczucie honoru. A to nie pozwala mu postąpić wobec powierzonych jego opiece ludzi niegodnie. Toteż na wieść o tym, że będzie musiał przekazać internowanych władzom Vichy, a te wydadzą ich Niemcom, w zdyscyplinowanego wojskowego wstępuje duch buntownika. Rekwiruje w Marsylii pociąg, chętnych pod eskortą swoich oficerów do Bayonne. Stąd popłynąć mają należącym do jego kuzyna statkiem do Maroka. Tak to sobie przynajmniej wymarzył